Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Pielgrzym będący bohaterem i podmiotem lirycznym Sonetów krymskich w zetknięciu z egzotycznym światem Wschodu jest kimś obcym, zagubionym. Potrzebuje więc przewodnika, który objaśni mu nieznaną rzeczywistość. Rolę tę pełni Mirza. W sonecie Droga nad przepaścią to właśnie on prowadzi Pielgrzyma, kieruje jego spojrzeniami, wskazuje właściwe zachowania:

Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica,
Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza


Wprowadzenie dwóch bohaterów i ich wypowiedzi w mowie niezależnej sprawia, że sonet jest udramatyzowany.

Użycie trybu rozkazującego podkreśla, że to Mirza panuje nad sytuacją. Pielgrzym, człowiek Zachodu, musi nauczyć się nowych reguł. Musi odrzucić racjonalizm, wiarę we własne możliwości. Znalazł się w sytuacji, w której nic od niego nie zależy. Zawierzyć musi z jednej strony Bogu, z drugiej zaś zwierzęciu. Taka postawa jest charakterystyczna dla wschodniego myślenia. Koń, przepaść, góra – wszystko to należy do porządku naturalnego i człowiek nie powinien podejmować z tym walki. Jest z góry skazany na porażkę. Tej filozofii uczy Pielgrzyma Mirza. Wskazuje na głęboką, pierwotną mądrość zwierzęcia:

Dzielny koń! patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,
Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca


Pielgrzym i Mirza mogą przekroczyć przepaść tylko w ten sposób, przyjmując postawę pokory wobec natury.

Sytuacja przekraczania przepaści jest symboliczna. W naturalny sposób kojarzy się z niebezpieczeństwem, bliskością śmierci. To także moment graniczny. Zawiśnięcie, tkwienie pomiędzy podkreśla też zapis wiersza. Gdy koń przekracza przepaść kończy się też strofa:

Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,

I zawisnął.


Zastosowana przerzutnia i przerwa pomiędzy strofami odzwierciedla opisywane wydarzenie. Biała przestrzeń między jednym a drugim zdaniem przypomina przepaść.

Po przekroczeniu przepaści Mirza nadal próbuje kierować zachowaniem Pielgrzyma. Ostrzega go:

(...) – Tam nie patrz, tam spadła źrenica (...)
I ręką tam nie wskazuj – nie masz u rąk pierza


W słowach Mirzy widać elementy myślenia magicznego. Obawia się on, że nawet spojrzenie, gest czy myśl mogą spowodować katastrofę.

Pielgrzym jednak odrzuca rady Mirzy. Jako romantyczny indywidualista buntuje się przeciw ograniczeniom i podejmuje odważną decyzję.
Mirzo, a ja spojrzałem
– ogłasza z triumfem. Pozornie nic się nie dzieje, wędrowiec nie spada w przepaść. Jednak okazuje się to dla niego doświadczeniem granicznym, zmieniającym jego świadomość:

Tam widziałem – com widział, opowiem – po śmierci
Bo w żyjących językach nie ma na to głosu.


Pielgrzym zdobywa więc wiedzę, która powinna pozostać dla człowieka niedostępna. Można to skojarzyć z biblijną opowieścią o zerwaniu owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego. Sięgnięcie po zakazaną wiedzę zostało ukarane wygnaniem z raju. Pielgrzyma natomiast nie spotyka żadna kara. Jednak jego słowa świadczą o tym, że to, co zobaczył, jest dla niego czymś trudnym i bolesnym. Jak sam mówi, wypowiedzieć to będzie mógł dopiero po śmierci. Wprowadza to perspektywę metafizyczną, wykraczającą poza życie doczesne. Podmiot liryczny twierdzi, iż jego doświadczenia nie można opowiedzieć w żadnym z istniejących języków. Nieprzystawalność języka do rzeczywistości, jego niewystarczalność stanowiła jeden z kluczowych problemów romantycznych twórców. Szukali oni nowych sposobów wyrażania, chcieli stworzyć język lepiej oddający uczucia i emocje. Można też przypuszczać, że Pielgrzym nie może opisać tego co widział w żadnym języku, gdyż wiedza, którą posiadł, nie należy do świata ludzi. Potwierdza to też sposób jej zdobycia – nie przez żmudne dociekania, lecz przez olśnienie, intuicję. Było to wejrzenie w „szczeliny świata”. Co ujrzał w nich Pielgrzym? Tego się nie dowiemy.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Nad wodą wielką i czystą - analiza i interpretacja
2  Reduta Ordona - wszystko, co powinieneś wiedzieć o utworze
3  Ajudah - analiza i interpretacja

Zobacz inne opracowania utworów Adama Mickiewicza:
Pan Tadeusz - Dziady - Konrad Wallenrod